Artykuły Brydżowe

Charakterystyka Polskiej drużyny z olimpiady w Maastricht

Charakterystyka polskiego teamu

W biuletynach Olimpiady dwukrotnie (najpierw na początku zmagań, a potem po zdobyciu przez nas srebrnego medalu,) zamieszczono charakterystykę naszej drużyny, autorstwa Wojtka Siwca. Pozwalam ją sobie tutaj przytoczyć – uzupełnioną o pewne mniej oficjalne szczegóły.

Cezary Balicki

42 lata, zamieszkały we Wrocławiu. Był instruktorem szachowym, a obecnie jest brydżystą zawodowym. Reprezentuje klub AZS Politechnika Wrocław. Zdobył wiele tytułów Mistrza Polski i wielokrotnie występował w polskiej drużynie narodowej. Największe sukcesy międzynarodowe (wszystkie w parze z Adamem Żmudzińskim) to: pierwsze miejsce na Drużynowych Mistrzostwach Europy w Turku 1989, trzecie miejsce na Bermuda Bowl w Perth 1989, trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata Par w Genewie 1990, trzecie miejsce na DME w Killarney 1991, drugie miejsce na Bermuda Bowl w Yokohamie 1991, pierwsze miejsce na DME w Menton 1993, drugie miejsce w Pucharze Rosenbluma (MŚ Teamów) w Albuquerque 1994, drugie miejsce w DME w Montecatini 1997, pierwsze miejsce w Transnacjonalnych Mistrzostwach Świata Teamów, Bermuda 2000. Ponadto: pierwsze miejsce w MACALLAN Pairs w Londynie 1994 (turniej dla 16 zaproszonych par), pierwsze miejsce w pucharze Spingolda 1997 (najważniejszy turniej teamów w USA), drugie miejsce w Reisinger Teams 1997 (turniej teamów w USA), drugie miejsce w Pucharze Spingolda 1998, czwarte miejsce w indywidualnym turnieju rozgrywkowym, Jean Besse Trophy (nieoficjalne indywidualne mistrzostwa świata w rozgrywce) w Lille 1998. Zwycięzca wielu turniejów par i teamów w Europie, Północnej Ameryce i Australii.

Cezary był przede wszystkim świetnym graczem szachowym, a nie instruktorem. Zapewne, gdyby nie wciągnął go brydż, byłby obecnie wybitnym szachistą. Sądzę zresztą, że równie dobrze poczynałby sobie w go, warcaby, skoczki, backgammona, czy pawie oczka – gdyby tylko taka gra istniała. Cezary to po prostu urodzony gracz. Tutaj przytoczę dwa zdarzenia na potwierdzenie tego faktu. Zdarzenie pierwsze: Turniej we Włoszech. Akt pierwszy. Godz. 14.37, polscy brydżyści udają się na obiad. Cezary przysiada się do stolika, do dwóch Włochów, którzy grają w jakąś absolutnie pokręconą grę karcianą. Cezary po włosku ani mru, mru, ale grzecznie siada i bacznie się przygląda. Marszczy czoło, kręci głową, widać, że jest to dla niego absolutna nowość. Akt drugi: Godzina 15.27. Wracamy z obiadu. Ten sam stolik. Gra już trójka. Cezary przy stole rządzi i dzieli, a od czasu do czasu na migi łaskawie udziela wskazówek zdezorientowanym Włochom. Zdarzenie drugie: Sława Śląska, mecz w koszykówkę. Cezary dysponuje doskonałymi warunkami fizycznymi, niestety z techniką gorzej. Gra w koszykówkę po raz pierwszy w życiu, a tu na boisku prawie sami zawodowcy na czele z Jackiem Pszczołą (byłym koszykarzem – teraz dodatkowo o znacznie lepszej masie) i Piotrem Walczakiem, zwanym z racji umiejętności koszykarskich, Prezesem. Cezary musi pogodzić się z niewdzięczną rolą ruchomego muru – po prostu nikt nie podaje mu piłki. Mimo to Cezary biega ambitnie od jednego kosza do drugiego – nieraz nawet zbiera piłkę (choć nigdy nie trafia). Po 45 minutach gry wszyscy zawodowcy kończą grę, rzucają się z wyczerpaniem na trawę, łykając z trudem powietrze. “Co z wami?”, zapytuje Cezary, sam na boisku. “Ja właśnie się rozgrzałem”.

Krzysztof Jassem

Mieszka w Poznaniu. Ma 35 lat, jest doktorem informatyki i specjalistą na polu sztucznej inteligencji (!). Prowadzi badania na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Ma w swojej kolekcji wiele tytułów Mistrza Polski, które zdobył z klubami Budowlani Poznań, Czarni Słupsk, Silesia Gliwice oraz Unia Winkhaus Leszno, którą aktualnie reprezentuje w parze z Piotrem Tuszyńskim oraz parą Kwiecień – Pszczoła. Największym osiągnięciem międzynarodowym było drugie miejsce w Transnacjonalnych Mistrzostwach Świata Teamów w Hammamet 1997. Zadebiutował w drużynie narodowej na Mistrzostwach Europy na Malcie 1999. Polska zajęła szóste miejsce, co dało im ostatnie miejsce premiowane awansem do Bermuda Bowl 2000 (tam Polska przegrała czterema impami z drużyną USA 2 w ćwierćfinale). W tym roku Jassem – Tuszyński zajęli trzecie miejsce w turnieju CAP GEMINI w Hadze (turniej dla zaproszonych par). Przez kilka ostatnich lat Krzysztof z sukcesami zajmuje się żurnalistyką brydżową.

Jak miło być pochwalonym przez głównego konkurenta. Toczymy z Wojtkiem formalną rywalizację o ilość papieru zapisanego naszymi wypocinami brydżowymi. Pracuję bardzo ciężko, ale Wojtek jest chyba nie do pobicia.

Zauważyli Państwo ten wykrzyknik przy Sztucznej Inteligencji. Oznacza to, że Wojtkowi bardzo się moja dyscyplina naukowa podoba (tak ładnie kojarzy się z brydżem). A moi sympatyczni koledzy z klubu i reprezentacji po jakimś moim nieudanym zagraniu uwielbiają komentować: “Została Ci tylko sztuczna…”

Michał Kwiecień.

Ma 43 lata. Jest inżynierem motoryzacji z Lublina i biznesmenem. Jego klubem jest Unia Winkhaus Leszno. Największe osiągnięcia: pierwsze miejsce ma MŚ Par w Lille 1998, drugie miejsce w DME w Monecatini 1997, trzecie miejsce w Transcjonalnych MŚ Teamów w Hammamet 1997 (wszystko w parze z Jackiem Pszczołą). Wygrał również Mistrzostwa Europy Juniorów w 1982 w parze z Markiem Wójcickim. Zdobył wiele tytułów Mistrza Polski (również w juniorach), oraz zwyciężył w wielu turniejach w Polsce i za granicą. Gra z Jackiem Pszczołą przez 8 lat i na Bermuda Bowl byli najlepszą polską parą.

Inżynier motoryzacji ha, ha, ha, ciekawostka. On nawet nie wie, gdzie jest w samochodzie szybkościomierz (lub nie zna się na jego działaniu). Z liczeniem u niego też nienajlepiej. Lepiej od niego liczy nawet nasza Policja, która co pewien czas powiadamia go o kolejnym przekroczeniu bariery karnych punktów (zawsze za nieznajomość działania szybkościomierza).

Natomiast co do tego, że biznesmen, to czysta prawda. On powiada, że ma tak fantastyczny interes (co prawda nie wiem, co produkuje, bo od dawna podmawiam się, żeby mi choć sztukę sprezentował – bez skutku), że może całe życie grać w brydża, a forsa sama się kręci. Ciekawe, jak na te stwierdzenia reagują jego zapracowani wspólnicy, z których jeden (niejaki Poletyło) też by sobie w brydżyka pograł, ale on niestety nie ma na to czasu – “praca, Pan rozumie”.

Co do sukcesów – ale się Wojtek rozpisał – nawet mu sukcesy juniorskie przypomniał. Podobno nieźle też rzucał oszczepem – trzeba koniecznie o tym wspomnieć.

Ode mnie Kwiecień dostaje brydżowego Oscara nie za sukcesy, ale za cierpliwość. Debiutował w polskiej reprezentacji w 1984, a potem miał aż 13-letnią przerwę w grze w reprezentacji – i to mimo ciągłych prób. Wytrwał, przetrwał, chwała mu za to.

Jacek Pszczoła

Najmłodszy gracz w polskim teamie. Ma 33 lata. jest inżynierem górnictwa i biznesmenem. Jego klubem jest Unia Winkhaus Leszno. Jest byłym Mistrzem Polki Juniorów, a teraz stara się zdobywać pierwsze tytuły w kategorii Open. Największe osiągnięcia międzynarodowe: pierwsze miejsce ma MŚ Par w Lille 1998, drugie miejsce w DME w Montecatini 1997, trzecie miejsce w Transnacjonalnych MŚ Teamów w Hammamet 1997. Wygrał również prestiżowy turniej brydżowy – Festiwal Solidarności w Słupsku 1995. W zeszłym roku udanie zadebiutował w Mistrzostwach Ameryki w Boston.

Inżynier górnictwa, ciekawe. Nie przypominam sobie, żeby Jacek kiedykolwiek coś na Barbórkę postawił. Z tym biznesowaniem to też pewna przesada. Jacek jest pół – biznesmenem, a pół – brydżystą zawodowym. Po każdym udanym zagraniu wybiera się na podbój zawodowego rynku w Ameryce, a po nieudanej akcji szybko chwyta za telefon komórkowy i sprawdza, jak tam interesy. Na szczęście dla oleju, telefonów (czy czym tam jeszcze Pszczoła nie handluje) momenty tego drugiego rodzaju są w dużej przewadze.

Dobrze, Wojtku, że przypominasz Jackowi, że ledwo co z wieku juniora wyszedł, bo mądruje się tak, jakby dawno o tym zapomniał.

Piotr Tuszyński

Tuszyński ma 45 lat. Jest inżynierem transportu kolejowego. Zdobył wiele tytułów Mistrza Polski i reprezentował Polskę w wielu imprezach międzynarodowych. Wygrał wiele turniejów krajowych i międzynarodowych. Największe osiągnięcia: zwycięstwo na Olimpiadzie w Seattle 1984 (w parze z Jackiem Romańskim), srebrne medale w Internacjonalnych MŚ Teamów w Hammamet 1997 (z Krzysztofem Jassemem) i ME Par juniorów (w parze z Piotrem Gawrysiem). Obecnie gra z Krzsztofem Jassemem. W CAP GEMINI 2000 zajęli trzecie miejsce.

Pan inżynier transportu kolejowego szczęśliwie nie został zmuszony przez los do wykorzystania swojej edukacji. W latach największej prosperity był po prostu zawodowym brydżystą, a największą przysługę zrobił mu w tym czasie prezes PZBS Marian Frenkiel, zawieszając na rok (za kłopoty z paszportem – takie były to czasy) w prawach członka związku. Wtedy Piotr zmuszony był grać za granicą, a po powrocie zbudował dom. Obecnie, gdy prosperita brydżowa jest tylko miłym wspomnieniem, Tuszyński zajmuje się grą na giełdzie. Swojego czasu uwielbiał zdawać się na los i grać wysoko tuż przed długimi wyjazdami brydżowymi. Może ktoś pamięta, jak to się skończyło np. w październiku 1997 (Hammamet). Nauczony przykrym doświadczeniem zarzeka się, że nigdy nie wykona akcji na giełdzie tuż przed wyjazdem. Rzeczywiście, słowa dotrzymał przed Olimpiadą. I proszę, nie zaszkodziło mu to w grze, a nawet wręcz przeciwnie.

Adam Żmudziński

Ma 44 lata i mieszka w Katowicach, gdzie jest inżynierem elektroniki, brydżystą zawodowym i instruktorem. Gra w klubie AZS Politechnika Wrocław. Zwycięzca wielu tytułów Mistrza Polski oraz wielu turniejów parowych i teamowych w Polsce i za granicą. Największe osiągnięcia międzynarodowe – patrz Cezary Balicki. Adam tworzy z Cezarym parę od ponad 15 lat.

Media Adama nie rozpieszczają. W biuletynie wydrukowano zdecydowanie najkrótszą charakterystykę z całego naszego teamu. Nigdy też Adam nie był specjalnie rozpieszczany w polskich miesięcznikach brydżowych. Rok temu na przykład Adam śmiał się, że jest niżej w rankingu polskich brydżystów według “Brydża” niż w ogólnopolskim rankingu w piłkarzyki (to tak gra świetlicowa). Teraz sytuacja się zmieniła na korzyść brydża – Adam opuścił kilka turniejów w piłkarzyki.

To ja też nie będę więcej o nim pisał – jeszcze mu się w głowie przewróci.

Jan Rogowski

Jan Rogowski jest kapitanem polskiego teamu. Ma 51 lat. Jest doktorem rolnictwa i pracuje na Uniwersytecie Warmińsko – Mazurskim w Olsztynie. Jest Wiceprzewodniczącym PZBS.

Jan Rogowski był autorem wielce kontrowersyjnego systemu rozgrywek kadrowych. Potem ku jego satysfakcji system ten wyłonił z grubsza takie pary, jakie “miał wyłonić”. Co znakomicie zresztą potwierdza moją tezę, że rozgrywki kadrowe są u nas mistyfikacją. Daje się nadzieję na grę w reprezentacji tysiącom par, a w końcu (od 40 lat?) i tak sensacji nie ma. A gdy zanosi się na sensację, to wtedy (akurat nie w tym roku) zaczyna się zręcznie manipulować regulaminem.

Zadowolony z wykonania swojego zadania Rogowski oddał na Olimpiadzie faktyczne obowiązki związane ze swoją funkcją (opracowanie systemów przeciwników, wystawianie składów, scorerowanie) Wojtkowi Siwcowi, z czego on bardzo skwapliwie skorzystał.

Wojciech Siwiec

Coach. Ma 47 lat i jest inżynierem chemii z Warszawy. Jest ekspertem brydżowym i zawodowym żurnalistą brydżowym, redaktorem Przeglądu Brydżowego, oficjalnego magazynu PZBS.

Coach to w założeniu kierownik ekipy. U nas kierownikiem drużyny był Janusz Nowak, Wojtek sprawował te funkcje, które w innych drużynach spełniał kapitan. Zresztą robił to z całkowitym poparciem drużyny. Szkoda tylko, że w przeciwieństwie do innych kapitanów, Wojtek – jako oficjalnie coach – nie otrzymał medalu. Zasłużył na niego tak samo, jak zawodnicy.

Wojtku, na miano eksperta brydżowego trzeba sobie zasłużyć uczestnicząc na przykład w panelu licytacyjnym. A Ty już od dwóch lat nie podajesz mi swoich odpowiedzi.

Powiązane wpisy

ostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.